Musicale

Czyli to, co Yf kocha najbardziej na tym wielkim i zuym świecie, który pozbawia nas dalszych sezonów LotS. (I podpiąć pod inne działy też się raczej nie da.)
Moja wielka miłość do tego rodzaju sztuki zaczęła się pewnego zimnego i deszczowego dnia prawie 4 lata temu, kiedy to wraz z grupką znajomych wylądowałam w warszawskim Teatrze Muzycznym ROMA na spektaklu "Taniec Wampirów." Ledwo zabrzmiały pierwsze dźwięki Uwertury, a ja poczułam, że "w zatraceniu wolność jest." Znaczy, tego... wpadłam. Po uszy. Witaj, obsesjo!
Od tamtego czasu poznałam już wiele tytułów, kilka z nich udało mi się zobaczyć na żywo, inne w postaci no... mało legalnych nagrań, ale dobra. xD
A wy? Lubicie/ nie lubicie? (chociaż co do tego drugiego to sobie nie wyobrażam. I strzeżcie się mnie ;]) Macie jakiś ulubiony spektakl? Ulubionych artystów musicalowych? Itp, itd...

PS. Tylko NIE PISAĆ mi tu o tym badziewiu HSM, bo zatłukę!

Bardzo lubię musicale. Nie pamiętam od czego się zaczęło może od Grees?, a może po prostu od zawsze lubiłam. Pamiętam jednak jak pierwszy raz obejrzałam Moulin Rouge i zakochałam się w nim. Później przyszła kolej na Upiora w operze i tu zakochał się nie tyle w fabule co w muzyce i piosenkach do niego.